sobota, 30 stycznia 2010

Fotograf

Atmosfera nie sprzyjała rozmowie. Zresztą jak zwykle, gdy się spotykali. Zasiadali do stołu i z udawaną uprzejmością starali się podtrzymać rozmowę. O ile możemy mówić tutaj o jakiejkolwiek rozmowie.. Między ludźmi, którzy właściwie się już nie znają.
Ot tak można powspominać stare czasy, ale ile razy można wspominać siostrzenicę z wybitym zębem? Można porozmawiać o polityce, ale tylko przez chwilę, bo.. (o zgrozo!) jeszcze ktoś doprowadzi do (zaciekłej!) dyskusji.. A to nie skończy się dobrze, o nie..
Można, a wręcz należy, pochwalić gospodynię za wyborny posiłek, choć zupa jest za słona, a kotlet ucieka z talerza.
Tak było zazwyczaj. Kiedy wszyscy raz do roku siadali przy wspólnym stole. Ale nie dziś.. Dziś babka obchodziła 90. urodziny. Córka siostry babki wynajęła fotografa.
Przyszedł młody chłopak i rozstawił sprzęt. Rodzina zasiadła na swoich miejscach i w milczeniu spożywała kolację. Fotograf krążąc wokół stołu kadrował, pstrykał i pokazywał zdjęcia (co by przypadkiem ktoś nie pomyślał, że wyszedł ‘grubo’ lub ‘okrągło’) i co jakiś czas zagadywał do tego, czy tamtej.
Grzecznie dyskutował, żartował.. Ale w powietrzu.. czuć było napięcie. Mimo, że fotograf bardzo się starał atmosfera przybierała na gęstości. Z sekundy na sekundę gęstniała, na tyle, że po 20 minutach (gdy drugie danie weszło na stół) w pokoju (którego wymiary można spokojnie porównać do sali gimnastycznej) ledwie udawało się oddychać. Można było ‘wieszać siekierę’. Każdy tylko wyczekiwał, aby zrobić.. cokolwiek.
Nawet mogli by porozmawiać, ale.. ale. Atmosfera się zagęszczała. Fotograf, coraz bardziej spięty, próbował podtrzymać rozmowę z kolejną fotografowaną i wtedy...BACH!
Fotograf powiedział coś w złym czasie, w złym miejscu, złej osobie.. Zapanował chaos. On zdezorientowany i speszony ukrył się za kanapą stojącą w lewym kącie. Babka dwoma skokami dopadła kredensu i wyciągnęła z niego dubeltówkę, którą nauczyła się obsługiwać będąc dziewięciolatką i miała nadzieję, że w wieku 99 lat (Daj Boże, żeby dożyła z taką rodziną) będzie umiała z niej korzystać, i szukając naboi próbowała dosięgnąć najwyższej półki. Ciotka z siostrą zaczęły kłócić się o wychowywanie dzieci, kłótnia po chwili przemieniła się w zaciętą kobiecą bójkę, która wyglądała o tyle zabawnie, że odbywała się przez szerokość stołu. Obok fotela z białej skóry stali dwaj chłopcy i nie wiedząc, co się właściwie dzieje zaczęli bawić się aparatem zostawionym na statywie. Trójka starszych panów głośno zastanawiała się nad uzbrojeniem, z którym przed chwilą do pokoju wkroczył młodszy brat żony jednego z nich przepasany całym arsenałem broni wszelakich rozmiarów, trzymając w ręku karabin maszynowy i dwa granaty.
Dziadek, trochę przygłuchy, siedział w bujanym fotelu i obserwował swoich potomków. Nie wiedzieć kiedy córka żony jednego ze starszych panów zniknęła za kanapą i ewidentnie spodobało jej się towarzystwo jakie tam zastała. Siostra babki wybiegła do kuchni, by po chwili wrócić z (karabinem?) piętrowym tortem czekoladowym. Ledwie zdążyła go postawić na stole, gdy wleciał na niego kuzyn jeżdżący wokół pokoju na wrotkach, który z kolei potknął się o nogę statywu i nieplanowanie skręcił w prawe lewo. Skończyło się na tym, że siostra babci przestraszona padła trupem prosto w objęcia wujka od strony dziadka. Małe dzieci, nie rozumiejąc o co chodzi, zaczęły wrzeszczeć w wniebogłosy. Fotograf ruszył ratować swój sprzęt. Zwierzęta (jamnik wujka, york ciotki i pers siostrzenicy), które nie wiedzieć skąd się wzięły pod stołem zaczęły szczekać, miauczeć i próbując dostać się do jedzenia, zrzuciły parę talerzy z najlepszej zastawy babci.
W tym cały pobojowisku nikt nie zauważył ręki sięgającej do kieszeni obcisłej marynarki, która delikatnie wyciągnęła z niej mały kobiecy pistolet. Dłoń pewnie trzymała palec na spuście czekając na odpowiedni moment, by...PIF PAF! Nabój został wystrzelony. Całe towarzystwo zamilkło. W powietrzu unosił się zapach paniki i strachu zmieszanego z wonią świeżej krwi.
Na ziemi leżał martwy fotograf..
Strzał był niezwykle celny. Jakby strzelał zawodowiec. Zawodowiec, który dobrze wykonał swoją robotę..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz